Impact’22: samorządy pomagają uchodźcom, ale aby działać skuteczniej, potrzebują rozwiązań systemowych Polska potrzebuje skutecznego systemu zarządzania kryzysowego w miejsce dotychczasowego, opartego tylko na działaniach rządowych oraz stworzenia procedur, które ułatwią samorządom i pomagających im mieszkańców wspieranie uchodźców. Gdybyśmy opierali się na strukturach państwa, to nie poradziliśmy sobie z tym kryzysem – mówi Marek Woźniak, marszałek województwa wielkopolskiego. O różnicach w rozwiązywaniu problemów związanych z napływem uchodźców z Ukrainy i koordynacji działań pomocowym w zakresie zapewnienia podstawowych potrzeb życiowych oraz asymilacji na polskim rynku pracy, w systemie edukacji i zdrowia - dyskutowali na kongresie IMPACT’22 samorządowcy w trakcie debaty „Jak polskie miasta i regiony pomagają humanitarnie”. Największy napływ uchodźców zarejestrowały duże miasta. Od chwili wybuchu wojny na Ukrainie punkty recepcyjne w Poznaniu przyjęły 127 tys. osób, jednak spora część z nich wyjechała dalej, m.in. do Niemiec. Wydano 27 tys. peseli. Mieszkańcy Poznania złożyli 3 tys. wniosków o dopłaty 40 zł za osobę, dotyczące 9,5 tys. uchodźców. 1300 osób zostało ulokowanych w halach, akademikach, reszta samodzielnie wynajmuje mieszkania albo mieszkają u polskich rodzin. Urząd miejski przekazuje uchodźcom także mieszkania komunalne. „Te osoby chcą pracować, co nas cieszy, bo płacą u nas podatki” – podkreślił Jędrzej Solarski, wiceprezydent Miasta Poznania. Inna jest skala problemów w mniejszych miastach. Liczący 50 tys. mieszkańców Racibórz wydał Ukraińcom niecałe 900 peseli, 218 osób korzysta z zasobów gminy, zapewniającej im mieszkanie i wyżywienie, a ok. 500 osób znajduje się pod opieką mieszkańców, którzy złożyli wnioski o 40 zł dofinansowania. 90 proc. z nich to kobiety z dziećmi. „Nie każdy występuje o pomoc. W skali 50-tysięcznego miasta dodatkowy tysiąc osób to niewielka liczba. Widać zresztą, że jest u nich chęć do pracy, tylko miejsc pracy u nas mało” – zaznaczył Dariusz Polowy, prezydent Miasta Racibórz. Jeszcze inna skala problemów dotyczy jednostek samorządu terytorialnego, które, jak Chełm, znajdują się najbliżej granicy z Ukrainą. „Do przejścia granicznego w Dorohusku są 23 km, w odległości 30 km kolejne dwa przejścia graniczne. W Chełmie są trzy punkty recepcyjne, jeden z nich na dworcu kolejowym, gdzie odbywają się też odprawy celne i graniczne. Wysiadający z pociągów uchodźcy mają tutaj pierwszy kontakt z Polską” – powiedziała Dorota Cieślik, prezydent Miasta Chełma. Dorota Cieślik wyjaśniła, że w ciągu pierwszych trzech tygodni wojny w punkcie recepcyjnym na dworcu w Chełmie rejestrowano kilkanaście tysięcy uchodźców w ciągu doby, którzy przebyli drogę tłocząc się po sto osób w wagonach przeznaczonych dla czterdziestu. Specyfika miejsca polegała na udzieleniu im schronienia i zapewnieniu podstawowej opieki, również medycznej, a także pomocy psychologicznej, a nawet weterynaryjnej, polegającej na chipowaniu i szczepieniu zwierząt domowych, z którymi przyjeżdżali uchodźcy. „A potem zadajemy pytanie: dokąd jedziecie? Cześć ma konkretne miejsce docelowe: Warszawa, Kraków, Poznań – ale też Niemcy czy Włochy. Jednak są też ludzie, którzy nie wiedzą, dokąd mają jechać. Wtedy pokazujemy im, gdzie można się udać, gdzie czekają na nich otwarte domy i serca” – mówiła Dorota Cieślik. Prezydent Chełma wskazała, że chociaż większość uchodźców zatrzymuje się w Chełmie na kilka, kilkanaście dni, część przebywa w mieście do dnia dzisiejszego. To głównie osoby z zachodniej części Ukrainy, które czekają na zakończenie konfliktu, aby jak najszybciej wrócić do domu. Spora część z nich wyjechała do swoich rodzin na święta wielkanocne. W opinii marszałka województwa wielkopolskiego mamy do czynienia ze zjawiskiem kryzysowym, do którego Polska nie była przygotowana od strony systemu zarządzania kryzysowego, ale z którym poradziła sobie przede wszystkim dzięki ofiarnemu zaangażowaniu ze strony mieszkańców, wspieranych przez organizacje pozarządowe. „W 2015 roku Polska nie chciała przyjąć pięciu tysięcy osób z Syrii. Na szczęście obecni uchodźcy to Ukraińcy, których na terenie województwa było 100 tysięcy już przed rosyjską agresją. Dlatego pierwsza fala uchodźców trafiła do głównie znajomych i rodzin, które były już w Polsce, korzystając z prywatnego transportu” – powiedział Marek Woźniak. Marszałek województwa wielkopolskiego wskazał, że w koordynacji działań pomocne okazało się stworzenie specjalnej platformy, w ramach której samorządy z całej Europy mogą zgłaszać możliwość przyjęcia uchodźców. Okazuje się jednak, że ukraińskie kobiety niespecjalnie chcą wyjeżdżać na zachód Europy, bo np. we Francji zdarzały się gwałty w ośrodkach dla uchodźców. Jego zdaniem województwo jest elementem wspierającym samorządy lokalne. Jednak skuteczna pomoc humanitarna wymaga stworzenia rozwiązań strukturalnych i legislacyjnych, koordynujących działania pomocowe ze strony rządu, jednostek samorządowych, organizacji pozarządowych i mieszkańców. Na razie powstaje program pilotażowy. Zdjęcia do pobrania: https://pap-mediaroom.pl/polityka-i-spoleczenstwo/impact22-samorzady-pomagaja-uchodzcom-ale-aby-dzialac-skuteczniej Źródło informacji: PAP MediaRoom ZOBACZ WIĘCEJ NA PAP-MEDIAROOM.PL |