Przemyśl,

Popularne

niedziela, 20 lipca 2008

W zdrowym ciele zdrowy duch!

Było już o rowerach, było już o chodzeniu na piechotę... Trzeba jeszcze pociągnąć ten temat i płynnie przejść z kwestii czysto transportowych do poziomu jakości życia. Żeby dobrze nam wszystkim się żyło, warto, by miasta i wioski zapewniały pewną infrastrukturę rozrywkową. Im większy ośrodek, tym większe możliwości, ale nie oznacza to, że w małej wiosce jedyną rozrywką może być budka z piwem. Nie chodzi też o tworzenie wielkich inwestycji, które otwiera się z pompą godną wizyty jakiej koronowanej głowy państwa. Chodzi o zapewnienie ludziom minimalnej możliwości samorealizacji - w tym także i fizycznej.


Zrobienie małego skejtparku daje sporą szansę, że młodzi ludzie nie będą rozjeżdżać pomników. Jeszcze większą - że zajmą się deskorolką, a nie będą z nudów rozkwaszać twarzy przypadkowym przechodniom. Co więcej - poczują się doceniani i zaczną dbać o miejsce, które będą traktować jak swoje. Na tym przypadku widać, że oddziaływanie niewielkiej instalacji może wykraczać znacznie dalej niż tylko widziane barierki i inne elementy urozmaicające jazdę. Tak samo z obiektami zachęcającymi do poruszania się po mieście bez zważania na ograniczenia infrastrukturalne - mówiąc prościej - do parkouru. Nie wygląda to może aż tak spektakularnie jak boisko im. Donalda Tuska, ale to już nie moje zmartwienie.


Kiedy kończy się wiek, w którym eksploatuje się place zabaw (chociaż czasem, w ramach powrotu do młodości, używa się je nawet w wieku licealnym), istnieje potrzeba wyszalenia się w jakiś atrakcyjny sposób. Wiąże się to z koniecznością zapewnienia prze władze samorządowe możliwości do takowych szaleństw. Nad rzeką być powinna porządna plaża, z boiskiem do siatkówki chociażby. Przyda się też basen na miesiące zimowe, lodowisko, boisko, korty tenisowe, obiekty do koszykówki, tak kryte, jak i otwarte, do piłki ręcznej... Nie wymagajmy może osobnego boiska do rugby, ale już na przykład stoliki do gry w karty czy szachy w miejskich parkach albo też przygotowane skwerki do gry w boulle...


Tak, wiem, dużo bym chciał. Ale o to właśnie chodzi! W większości wypadków nie są to inwestycje, których realizacja mogłaby doprowadzić gminę do bankructwa. Wspieranie aktywności fizycznej, ale też i bardziej aktywnego spędzania czasu przez osoby starsze (np. właśnie poprzez grę w szachy w miejskim parku, a nie ślęczenie przed telewizorem) może wpłynąć pozytywnie na podkreślane przeze mnie z uporem maniaka relacje międzyludzkie. Skoro młodzi ludzie z przyjemnością umawiają się na basen, z równie wielką przyjemnością mogą zechcieć pograć w siatkówkę na plaży. Szczególnie, jeśli w okolicy nie ma wpisującego oceny do dziennika wuefisty.


Warto zatem przy miejskim i wiejskim planowaniu pomyśleć o tego typu elementach. Najważniejsze budynki mogą nawet tworzyć małą dzielnicę, nowoczesną, miejską agorę. Spora część jednak powinna być rozproszona po dzielnicach tak, aby zachęcać ludzi z reszty miasta do odwiedzin obszarów, które w innych okolicznościach w ogóle by nie zobaczyli. Tak czy siak mają służyć mieszkankom i mieszkańcom, wzbogacając krwiobieg miejscowości o tak niezbędną aktywność ruchową. Na zdrowie!

 ***tekst pochodzi z bloga „Zielone Podkarpacie”. autor, redaktor :Bartłomiej Kozek

Fotografia:Wikipedia

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz