Przemyśl,

Popularne

sobota, 26 lipca 2008

Nowa energia

Czy aby naprawdę podobają nam się te wielkie elektrownie, które produkują energię z ropy albo węgla? Mało kto lubi życie w ich pobliżu. Teraz jako alternatywę pokazuje nam się atom - tak jakby złoża uranu były niewyczerpalne i było ich na tyle wiele, że każdy ma je we własnym ogródku. Czy naprawdę nie można chcieć czegoś innego? Można, i Zieloni są jedynymi, którzy uczciwie o tym mówią.

O tym, że jesteśmy jedną z najbardziej energochłonnych gospodarek Europy mówi się niewiele. A szkoda, bo jest nad czym się zastanawiać. Zamiast więc zwalać winę na Zachód, który każde nam się dostosowywać do rzekomych "wyśrubowanych norm ekologicznych" (jak donosi "Rzeczpospolita"), lepiej podpatrzeć od nich, jak udaje im się produkować jeszcze więcej od nas, wykorzystując przy tym dużo mniej energii. Rozumiem, że woleliby patrzeć się bezczynnie na zmiany klimatyczne i na ich efekty, do których powodzie na Podkarpaciu, z jakimi mamy do czynienia, śmiało możemy zaliczyć.

Nowoczesne technologie są działką, w którą tak prywatne firmy, jak i państwo nie inwestują u nas zbyt wiele - efektem jest słabość finansowa polskiej nauki i niemożność rozwinięcia przezeń skrzydeł w wielu dziedzinach. Nie trzeba jednak wielkich technologii po to, by chociażby zapewniać przy remontach domów porządną izolację, albo też wymieniać żarówki na energooszczędne. Tego typu działania, gdyby prowadzić je na szerszą skalę, pozwoliłyby utrzymać w ryzach nasze zapotrzebowanie energetyczne. Tego typu działania mogš podejmować samorządy - i właśnie do tego będziemy dążyć.

Sam pamiętam momenty, kiedy brakowało na wsi prądu. Patrzyliśmy się wtedy na położone o rzut beretem miasto, które ów cud techniki posiadało. Teraz jestem bogatszy w wiedzę o tym, jak łatwo można czerpać moc z turbin wiatrowych czy paneli słonecznych. Jeśli chodzi o te pierwsze, czytałem niedawno wypowiedź pewnego angielskiego Zielonego, który odwiedził pole wiatrowe. Okazuje się, że wiatraki nowej generacji są praktycznie bezszelestne, pracują przez 80% czasu i, co ciekawe, nie zabił się o nie jak do tej pory żaden ptak. Powyższe dane zdają się rozwiewać wszelkie wątpliwości co do tego, że jest to atrakcyjna alternatywa dla brudnego węgla albo podkarpackich rafinerii u podnóża Karpat.

A poczciwe panele? Także i tu zachodzi coraz większy postęp - Rosjanie wynaleźli nawet takie ogniwa, które pracują nawet w pochmurną pogodę i, uwaga, w nocy! Rozpowszechnienie tej technologii mogłoby jeszcze bardziej podwyższyć ich atrakcyjność. Widać bowiem, że jest to kolejna inwestycja, w ostatecznym rozrachunku przynosząca oszczędności w kieszeniach. Nie mówiąc już o tym, kiedy ogrzewają one pompę wodną i oszczędzają np. potrzebny do podgrzewania H2O gaz.

Zielona wizja idzie dalej - a przy tym jest realna. Pragniemy, by każda i każdy z nas był producentką i producentem energii. To jest naprawdę możliwe - czasem będziemy produkować mniej, czasem więcej. Jeśli połączyć nasze domostwa inteligentną siecią energetyczną, ewentualne nadwyżki można by było sprzedawać - i vice versa, kupowalibyśmy energię wtedy, kiedy sami nie dalibyśmy rady wytworzyć jej dostatecznie dużo. To system demokratyczny, w którym znika groźba monopolizacji lokalnego rynku przez jakikolwiek zakład energetyczny. Dosłownie uwalnia energię - i oddaje nam ją w nasze ręce.

Dlatego nie dajcie się zwieść, kiedy będą wam zachwalać atom. Będą mówić, że jest tańszy - pamiętajcie, że to tylko z powodu budżetowych subwencji, za które wszyscy musimy płacić. Że jest ekologiczny - po czym zapomną wspomnieć o radioaktywnych odpadach. Że jest bezpieczny - tylko dziwnym trafem przemilczą już co najmniej cztery-pięć mniej lub bardziej poważnych awarii w Europie w tym roku. Uwierzcie w to, że zielona wizja może przynieść wam realne oszczędności i bezpieczeństwo. Dużo większe niż oferowane przez budowę ropociągu tylko dlatego, że nie jest z Rosji. Podkarpaciu słońca, wiatru i wody nie brakuje, czego Solina zdaje się być najlepszym przykładem.

Zdjęcie: Wikipedia
 ***tekst pochodzi z bloga „Zielone Podkarpacie”. autor, redaktor :Bartłomiej Kozek

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz