Przemyśl,

Popularne

niedziela, 13 lipca 2008

Kultura to przyszłość


Pisałem już o tym małe co nieco. Pora jednak zaproponować parę bardziej konkretnych propozycji dla regionu. Każdy wie (i mam nadzieję nie trzeba tu nikogo przekonywać), że bez kultury życie człowieka jest dużo uboższe. Dysproporcje w rozwoju Polski widać także i w tej działce - co lepsze, otwierające na świat imprezy odbywają się w wielkich miastach albo turystycznych kurortach. Tam, gdzie nie ich nie ma, życie duchowe ogranicza się do nierzadko li tylko do kościołów. Cała sytuacja przypomina zaklęty krąg, w którym miasta, organizujące wielkie eventy robią ich coraz więcej i coraz bardziej w ten sposób przyciągają do siebie spragnionych wrażeń estetycznych turystów. I tak w koło Macieju...




Jest szansa na to, by było inaczej. Najważniejsze ośrodki na Podkarpaciu muszą przestać bać się inwestować w rozporopagowanie samych siebie w Polsce i na świecie. Powoli zaczął do tego dojrzewać Lublin - ale to już inne województwo. Poza billboardową promocją odbędzie się tam Festiwal Inne Brzmienia, a ten z pewnością zachęci do przyjazdu ludzi z całego kraju. Skoro po Festiwalu "Galicja" widać już, że może na sobie skupić całkiem spore zainteresowanie medialne (z wejściami w ogólnopolskim paśmie TVP Info włącznie), pora iść za ciosem.




Żeby jednak rozwijać tego typu imprezy w zrównoważony sposób, samorządy muszą zapewnić szeroki udział mieszkanek i mieszkańców - także tych, których nie stać na szeroką partycypację w życiu kulturalnym. Darmowy wstęp na przynajmniej część z wydarzeń danego festiwalu, ale też stała pula finansowa, przeznaczona na wyjścia do kina czy do filharmonii w Rzeszowie dla osób żyjących poniżej minimum socjalnego to ważny element dbania o rozwój społeczny. Alternatywą dla takiego rozwiązania może być dalszy rozwój rozwarstwienia, będącego idealną pożywką dla populizmów wszelakiej maści.




Jaką zatem ofertą mogłoby wyróżnić się Podkarpacie? Na razie, poza Galicją i Filharmonią, jako taki rezonans poza granicami województwa mają festiwale muzyki klasycznej w Łańcucie i folkowy - w Jarosławiu, transmitowane przez radiową Dwójkę. Jest też Radio Biwak - letnia akcja Radia Rzeszów, która jeszcze jako tako wybija się ponad przeciętność. Jeśli myślimy o tego typu przedsięwzięciach, to np. nadal niezagospodarowanym obszarem może być zamek w Krasiczynie, idealnie nadający się na wakacyjne spotkania z muzyką renesansową. Gdyby bilety choć w części pomagałyby w przywracaniu jego dawnego blasku, wtedy wypadałoby tylko kibicować takiej inicjatywie.




Jest też skansen w Sanoku - doskonały na jakąś formę eventu, w ramach którego dokonywano by reinterpretacji tradycji ludowej poprzez jej zderzenie z innymi kulturami, np. hinduską, rastafariańską etc.  Tereny województwa mają też nieco obszarów lotniczych, idealnie pasujących do przygotowania wielkiego, letniego festiwalu nowej, radosnej muzyki. Na przykład pod Mielcem. Rzecz jasna trzeba by było znaleźć sponsorów, ale skoro udało się Arturowi Rojkowi, czemu miałoby nie udać się nam? Nazwijmy go roboczo "Jeszcze Nowsza Europa", wrzućmy do tego zespoły rockowe, elektroniczne i wszelkie inne z 12 nowych krajów Unii Europejskiej, przygotujmy namioty dla organizacji pozarządowych, pole błotne, tego typu sprawy - a wtedy cała Polska (i nie tylko) zacznie widzieć, że nie jest to miejsce zabite deskami, ale całkiem przyjemny obszar, który warto odwiedzać.




Podobnych przykładów można mnożyć i poszerzać formy na komiks, teatr czy film. Sam z miłą chęcią zobaczyłbym, jak to na terenie województwa, z którego pochodzę mógłbym zobaczyć np. MGMT, Franza Ferdinanda, REM czy Coldplay. Marzyli o tym Węgrzy - i zakazali rękawy. Dziś mają Sziget Festival i światowe gwiazdy same tam ciągną. Krajobraz muzyczny wprawdzie się poprawia, ale nadal brakuje nam trochę do europejskich standardów. Ktoś, kto nie ma Internetu, ma szansę poznać alternatywnego rocka tylko poprzez radiową Trójkę, bo Radio Euro i Eska Rock nie mają zasięgu na całe województwo. Jeśli chce się zmienić ten stan rzeczy i uchronić kawałek świata przed Dodą czy też Feelem, pora pomyśleć o alternatywie. Tak muzycznej, jak i politycznej.


 ***tekst pochodzi z bloga „Zielone Podkarpacie”. autor, redaktor :Bartłomiej Kozek

Fotografia:Wikipedia

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz